Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 maja 2012

Co cudzoziemcy myślą o Gruzji?



Będąc w Gruzji słyszałam wiele opinii na temat tego kraju. O ile w Polsce przeważają zachwyty nad gruzińską gościnnością, (która nota bene nie w każdym miejscu jest taka oczywista) naturą, która szczodrze obdarzyła ten kraj i „europejskością” mieszkańców, oczami przyjeżdżających tu, dajmy na to Amerykanów z TLG, sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Pomijając fakt, że mieszkając tutaj, sama musiałam zweryfikować nieco opinię o mieszkańcach tego kraju, dla większości TLG zderzenie z tutejszą rzeczywistością jest szokiem kulturowym. Faktycznie, nieraz trafiają im się kiepskie warunki mieszkalne, z brakiem ciepłej wody i wygódką na zewnątrz, ale ci, którzy przed wyjazdem nie wiedzieli praktycznie nic o Gruzji, narzekają, że Gruzini są wścibscy, piją, panuje tu bałagan, nie ma dróg, jest beznadziejnie, etc., etc. Ostatnio dowiedziałam się, że jedna dziewczyna głoduje, bo....wszystko jest zakurzone. Nie kupuje warzyw na bazarze, bo w Poti jest kurz... obmycie produktów pod woda stanowi dla niej problem, a rodzina w której mieszka rzekomo ją głodzi...Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Szczerze mówiąc chciało mi się śmiać. Dzielna dziewczyna, z tak wielkopańskim podejściem wytrzymała tutaj aż dwa semestry :).

Jeden TLG ze Stanów był oburzony, że Gruzini na jego widok mówią między sobą „zangi”, co oznacza czarnoskórego. Cóż, mówią tak, bo nie jest to w Gruzji częsty widok. Zwłaszcza w takim małym mieście jak Ozurgeti. Tłumaczenie mu, że to reakcja na jego inny wygląd nie pomogło. Gruzini nie kierują się tu wcale względami rasistowskimi i chociaż on dobrze o tym wiedział, podkreślał jak bardzo czuje się oburzony, bo nikt go od razu nie pyta o imię lub jego zainteresowania.

Przykłady tego typu można by mnożyć. Faktem jest, że czasami miejscowi też nie zachowują się do końca w porządku, gdyż ten gościnny z zasady naród, zaczyna dostrzegać w przyjezdnych, nie potencjalnych gości, lecz dojne krowy, dające pieniądze. Niby nie jest to takie dziwne, ale jednak boli. Ponadto, niektóre z rodzin goszczących ludzi z TLG z jednej strony postrzegają ich jak członków rodziny, (zakazy, nakazy, normy.) z drugiej strony, mimo że regularnie płacą za siebie,mają status gościa. Wtedy np. gdy taki „gość” chce przyjąć do siebie gościa, może zrodzić się konflikt. Bo jak to możliwe, że gość sam kogoś gości?!

Relatywne poczucie czasu, nieco inne normy kulturowe i próba wtłoczenia cudzoziemca w te normy, bez wnikania w to, co on uważa za słuszne, bądź nie, może rodzić rozczarowanie i niechęć.
Jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany Gruzją, powinien tu trochę pomieszkać. Poza bogatymi, pięknymi kurortami, takimi jak Batumi, istnieją prowincjonalne miasta i wsie, w których również toczy się życie. Poznając takie życie, można powiedzieć nieco więcej o gruzińskiej mentalności w ogóle. Nie jest też jednak prawdą, że jest tu tak beznadziejnie, jak twierdzą niektórzy, gdyż część problemów, jakie przedstawiają jest szyta grubymi nićmi.

Przyczynkiem do uporządkowania moich przemyśleń na ten temat stał się właściwie artykuł sprzed 10 lat, który znalazłam w gazecie „Wprost”. Dotyczył on postrzegania Polski przez cudzoziemców. Zachodnie MSZ-ty opisywały nasz kraj jako raj dla złodziei, gdzie można być okradzionym w biały dzień, gdzie nie warto jeździć swoim samochodem, gdyż pijani kierowcy i piesi to codzienna przyczyna wypadków, a taksówki zdarzają się tylko w centrach większych miast. :) Ciekawe to, bo nawet w takiej dziurze, jak mój rodzinny Kętrzyn są dwa postoje od niepamiętnych czasów, nikt mnie nigdy nie obrabował i jakoś jeszcze żyję.

Oto najciekawszy chyba przykład, jaki znalazłam w artykule:

 <W Polsce grasują zorganizowane grupy kieszonkowców. Dlatego niemieckie MSZ zaleca, by biżuterii, zegarków, kamer, paszportów i portfeli nie nosić w widocznym miejscu. Na szczęście - jak zauważają Amerykanie - "w centrach większych miast dostępne są taksówki". Niestety, i w tym środku lokomocji łatwo trafić na oszusta. Niemcy w ogóle zalecają "nieufność w kontaktach z Polakami". Należy "zachować ostrożność przy zawieraniu znajomości" i pod żadnym pozorem "nie przyjmować od przygodnych znajomych jedzenia i napojów".>
Patrz: http://www.wprost.pl/ar/13169/Dzika-Polska/?I=1019

Następnie pojawiają się statystyki, plasujące nasz kraj pod względem bezpieczeństwa wyżej niż Szwecję, Norwegię, Niemcy czy Francję...ale stereotyp pozostał. Podobne wnioski wyciągnęłam czytając choćby artykuły o Kosowie i porównując mnóstwo sprzecznych danych. Wniosek jest jeden: ostrożności niby nigdy nie za wiele, lecz pewne opinie i rady, czy to negatywne, czy też te pozytywne należy wziąć w wielki nawias i zdjąć swoje etnocentryczne okulary, żeby lepiej poznać i zrozumieć nową rzeczywistość, która nas otacza. Inaczej coś może nam umknąć.

A tutaj dla małego kontrastu dorzucam wypowiedzi dwóch kobiet zakochanych w Gruzji, lub raczej w jej piękniejszej, czysto turystycznej stronie.
http://www.tvp.pl/styl-zycia/magazyny-sniadaniowe/pytanie-na-sniadanie/wideo/odkrywamy-gruzje-z-natalia-lesz-i-katarzyna-pakosinska/6658112

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz