Więc
gdzież ta Abchazja? Pasażerowie w przedziale
rozmawiali
po gruzińsku i po rosyjsku.
Ale
oto na malej stacyjce Gali – wsiadła niemłoda już para,
oboje
z zawiniątkami. Rozłożyli
bagaż,
rozsiedli się wygodnie i zaczęli
półgłosem
rozmawiać. Bez trudu zorientowałem
się,
że to nie gruziński; a więc rozmawiali po
abchasku.
W tym momencie przypomniałem sobie,
że
i napisy na stacyjce, na której wsiedli,
były
już nie w dwóch, lecz w trzech językach.
(Edward
Karłowicz, Palmy pod śniegiem, Warszawa 1985)
Gali -
niegdyś niewielkie, urocze miasteczko, dziś zrujnowana osada.
Wszędzie opuszczone, sypiące się budynki,zdewastowany kino-teatr i
walające się w nim śmieci, nadgryziony zębem czasu stadion, na
którym jeszcze okazjonalnie odbywają się mecze. Po wspomnianej
stacyjce został zarośnięty peron, z którego powykręcano tory.
Język gruziński słychać do dziś - Gali to największe skupisko
Gruzinów w nowym parapaństwie. Tutaj stanowią oni
zdecydowaną większość. Jednak napisów w ich języku na próżno
szukać. W przestrzeni publicznej dominuje rosyjski. W miasteczku
jest „magazin”, „naprawa obuwi” czy „salon krasoty”. Na
kilku billboardach widnieją reklamy w dwóch językach- rosyjskim i
abchaskim. Jeden z nich głosi z pewnością jakieś wzniosłe hasła,
gdyż zdania kończą się wykrzyknikami, a w tle widnieje flaga
Abchazji. Taka sama powiewa na wysokim słupie obok pomnika
upamiętniającego bohaterów II wojny światowej. Po raz pierwszy
została ona zatwierdzona w 1918 roku, jednak przez wiele lat nie
mogła pełnić swojej funkcji, aż do roku 1992, czyli momentu
ogłoszenia niepodległości.
Siedem naprzemiennych zielonych i
białych pasów na fladze oznacza współistnienie islamu- kolor
zielony i chrześcijaństwa-biały. Prawa dłoń na czerwonym tle to
symbol średniowiecznego państwa Abchazów-(VIII- X w.), a siedem
gwiazd nad nią symbolizuje historyczne regiony kraju. Siódemka
ponadto to magiczna liczba, występująca w lokalnych legendach. Sama
nazwa kraju, w urzędowym języku -”Arespublika Apsny” bądź
„Apsny”, oznacza „kraj duszy”, mieszkańcy narodowości
abchaskiej to „Apsua”, zaś język to "apsszcza"- język duszy.
Znajomość
abchaskiego deklarują mężczyźni spotkani na stacji marszrutek.
Jednak w grupie posługują się rosyjskim. Nie każdy Abchaz zna
swój ojczysty język. Często jego rolę spełnia już tylko
rosyjski, choć abchaski znów nauczany jest w szkołach. Nie szkodzi
to jednak, by czuć dumę z własnego kraju i pochodzenia.
„Musimy
pamiętać kim jesteśmy. Jest nas tylko 120 tysięcy. Gdyby nas było
chociaż o 2 mln więcej, wtedy Gruzja musiałaby się z nami liczyć.
A tak Saakaszwili ciągle coś knuje.”- mówi jeden z
pograniczników, który przysiadł się do naszego stolika, gdy
popijałyśmy kawę z sympatycznym kierowcą. Za nim przyszli inni.
Kurtuazyjne rozmowy o wszystkim i o niczym zbaczają w kierunku
polityki i minionej wojny.
- „Ja
wiem, że wśród Gruzinów jest wielu uchodźców. Wiem, że jest im
trudno, że tutaj się urodzili. Ale dlaczego nie chcieli nas uznać?
Dlaczego Gruzin, z którym wczoraj normalnie rozmawiałem, na drugi
dzień kieruje lufę w moja stronę? Gdyby nas nie zaatakowali,
moglibyśmy żyć teraz w pokoju.”- denerwuje się pogranicznik, a
reszta mu przytakuje.
- „Czy
tylko ci, którzy walczyli oraz ich rodziny nie mają dzisiaj
możliwości powrotu?”- pytam
- „Tak.
My wiemy kto walczył. Są spisy nazwisk.”
Zmieniamy
temat. Atmosfera się rozluźnia. Po raz kolejny w ciągu
trzydniowego pobytu w Gali jesteśmy pytane o to czy nie chciałybyśmy
spróbować.....lokalnej marihuany. Tutaj jest ponoć najlepsza,
ekologiczna.
Geneza
niechęci
Historia
Abchazji jest bardzo długa i nieco mglista. Historycy po obu
stronach granicy próbują udowodnić, że to właśnie ich naród
jako pierwszy zasiedlił sporne terytorium. Wiadomo, że na początku
naszej ery teren dzisiejszej Abchazji zamieszkiwało kilka abchaskich
plemion. Niewykluczone, że przywędrowały tam z Azji Mniejszej
kilka tysięcy lat temu. Jednak jak we wszystkich tego typu teoriach
nie można być niczego w 100% pewnym, a służą one zazwyczaj w
politycznym rozgrywkom. W przeszłości na terenie współczesnej
Abchazji znajdowały się m. in. greckie, następnie rzymskie
kolonie. W VIII wieku wywalczyła ona swoją państwowość,
by w X połączyć się z Gruzją. Inkorporacja trwała do XIII
wieku, kiedy to Mongołowie najechali państwo gruzińskie. W XV
wieku Abchazja popadła w zależność od Turcji, zaś w XIX-
znalazła się pod panowaniem rosyjskim.
Długoletnia
izolacja od sąsiedniej Gruzji, islamizacja znacznej części
ludności, następnie zastąpienie jej Słowianami, a także
podleganie obcym ośrodkom władzy sprawiły, że Abchazja straciła
łączność z sąsiednim terytorium. Po ustanowieniu ZSRR, Abchazja
weszła w jego skład jako samodzielna republika. Sytuacja zmieniła
się w 1931 roku, kiedy dekretem Stalina połączono obie republiki.
W ciągu następnych lat Abchazja była intensywnie poddawana
kartwelizacji.
Do początku lat 50-tych trwały prześladowania
abchaskiej inteligencji, wywózki, represje, osadzanie Gruzinów, a
zwłaszcza Megrelów na terenie Abchazji. Narzucono obowiązkową
naukę gruzińskiego w szkołach, szkoły abchaskie pozamykano,
wprowadzono gruziński alfabet w miejsce zmodyfikowanej cyrylicy,
zmieniono nazwy topograficzne na gruzińskie. Ci, którzy nie
zmienili nazwisk na gruzińskie mieli utrudnioną drogę do kariery
zawodowej.
O tym, że współżycie obu narodów odbiegało od ideału
mogą świadczyć masowe antygruzińskie demonstracje, które miały
miejsce w latach 1957, 1964,
1967, 1978,
1979. Kulminacyjnym momentem były rozruchy w 1989 roku, w których
zginęło łącznie kilkanaście osób-zarówno Abchazów jak i
Gruzinów. Przyczyną starć było otwarcie w Suchumi oddziału
tbiliskiego uniwersytetu. W 1992 roku do Abchazji wkroczyła
Gruzińska Gwardia Narodowa, co zapoczątkowało dwuletnią wojnę.
Gdy
w roku 1985 Edward Karłowicz wydawał swoją książkę, w Abchazji
żyło 525 tys. mieszkańców. Spośród nich Gruzini stanowili 38%
ogółu, Rosjanie 18%, Ormianie - 14 %, zaś Abchazi-13%.
Dzisiaj
proporcje się odwróciły, a całkowita liczba mieszkańców w 2003
roku wynosiła zaledwie 216 tysięcy. Niektórzy gruzińscy uchodźcy
wojenni powrócili do domów. Część, podobnie jak Abchazi,
wyjechała do Moskwy za chlebem, część wybrała życie w Gruzji
rozpamiętując dawną ojczyznę. Zdecydowana większość jednak nie
ma już możliwości powrotu.
Suchumi
( Аҟәа )
Droga
do Suchumi- co jakiś czas wyrastają przed nami billboardy z hasłami
propagującymi zwycięstwo oraz niezwyciężoność abchaskiej armii,
która kończy w tym roku 20 lat. Po prawej stronie rozciągają się
wysokie Góry Kodorskie. Ich szczyty pokryte są śniegiem,
odbijającym październikowe słońce.
Wjeżdżamy
do miasta. Robi bardzo przyjemne wrażenie. Rozłożyste palmy,
pobielane budynki, „europejska” architektura. Po załatwieniu
wszystkich formalności związanych z wizą zatrzymujemy się w
hostelu. Nie jest ich wiele. Mieszkańcy wychodzą z założenia, że
ktoś kto przyjeżdża z zagranicy ma wystarczająco dużo pieniędzy
by zatrzymać się w hotelu. Za dobę płacimy „jedyne” 500 rubli
( 10 rubli- ok. 1 zł) i udajemy się na spacer.
Mieszkając
w Gruzji niejednokrotnie słyszałam opinię, że Abchazja była jej
najpiękniejszym zakątkiem, a Suchumi najładniejszym miastem.
Osobiście bardziej odpowiada mi Tbilisi, choć i Suchumi ma swój
urok. Liczy zaledwie nieco ponad 92 tysiące mieszkańców ( dane z
2004 roku), lecz jego początki sięgają VI w. p. n. e.
To tu
ścierały się wpływy greckie, rzymskie, gruzińskie, tureckie i
rosyjskie. To tutaj też miały miejsce główne wydarzenia ostatniej
wojny. Jej ślady widać gdzieniegdzie w ziejących pustką,
zrujnowanych budynkach. Najokazalszym świadkiem bratobójczych walk
jest parlament dawnej Socjalistycznej Autonomicznej Republiki
Abchazji.
Nasi nowi znajomi, określający siebie Gruzinami (jeden z
nich jest Megrelem, drugi pół-Gruzinem, pół-Abchazem) powiedzieli
nam, że został on spalony przez Abchazów. W jego centralnej części
pozostały tylko odrapane ściany, żelbetowe stropy i betonowe
schody, po których można udać się na wyższe piętra. Przez okna
przybudówek widać wypalone wnętrza,które porasta bujna
roślinność. Niedaleko znajduje się pomnik pamięci ofiar. Wokół
niego widnieją tablice z nazwiskami zabitych oraz kilka kamieni
nagrobnych.
Jednak
Suchumi to również miejsce, które przyciąga rzesze turystów z
zagranicy. Ciepły klimat, tropikalna roślinność i Morze Czarne są
niewątpliwymi atutami stolicy. Przechodząc się po bulwarze widzimy
jeszcze nielicznych plażowiczów. Andrea mówi, że w lipcu jest ich
zatrzęsienie. Mi osobiście odpowiada obecny stan rzeczy. Nie lubię
tłumów i mogę spokojnie napawać się urokiem tego miejsca. Po
drodze mijają nas piękne, abchaskie kobiety. Większość z nich
chodzi na bardzo wysokich obcasach, odziana w krótkie, podkreślające
talię sukienki.
Noszą luźno rozpuszczone włosy, na twarzach mają
staranne makijaże. Od Gruzinek odróżniają je przede wszystkim
niewielkie nosy. Mężczyźni natomiast są raczej wyższego wzrostu
niż ich sąsiedzi zza południowej granicy. Wśród mieszkańców
zdarzają się ludzie o niebieskich oczach i jasnych włosach. Może
to być efekt wymieszania z genami rosyjskimi, megrelskimi, bądź
spadek po starożytnej Kolchidzie, której Abchazja, podobnie jak i
Megrelia była częścią. Etnicznie Abchazi spokrewnieni są z
ludami Kaukazu Północnego, takimi jak Kabardowie czy Czerkiesi i
jako jedyni należący do tej grupy żyją na Zakaukaziu.
Gagra
(Гагра
)
To
ostatnie miejsce, które odwiedziłyśmy podczas naszego 6 - dniowego
pobytu w Abchazji. Na trasie prowadzącej z Suchumi do miejsca
docelowego rozciągają się przepiękne widoki. Z jednej strony
granatowo-błękitne wody Morza Czarnego, z drugiej strony góry.
Dookoła pełno zieleni. Lasy w tym kraju stanowią 55 % powierzchni.
Mijamy Nowy Afon- niestety tym razem nie udało się tam zawitać.
Miejscowość słynie z przepięknego monastyru, który miał być
drugim Athos. Jednak wiem, że nie wszystko stracone. Po pierwszej
wizycie w Abchazji będę czuła wystarczający niedosyt, by tam
powrócić.
Wysiadamy
w pobliżu ładnego, lecz nieczynnego już budynku dworca kolejowego.
Nieuczęszczane tory porastają bujne chwasty, dookoła walają się
śmieci i nieczystości. Po drugiej stronie pomnik jakiegoś
komunistycznego gieroja, za nim piękna, czysta plaża. Temperatura
przekracza 20 stopni. Żałuję, że nie wzięłam ze sobą stroju
kąpielowego. Gagra ze względu na położenie jest ponoć
najcieplejszym miejscem w kraju. Tutaj znajduje się też najstarsze
uzdrowisko.
Trzydzieści lat temu pewnie można było uznać to
miejsce za nowoczesne. Mimo to jest ładnie,a rozrywek dla lubiących
wakacje nad morzem, nie brakuje. Spacerujemy,mijamy kolejne
billboardy o tematyce narodowej. Jeden z nich informuje nas, że to
już „20 let oswobożdenia gagrskowo rajona”. Dalej znajdują się
stoiska z pamiątkami. Kupuję sobie duży magnez złożony z puzzli
z widokami kilku miejscowości. Na stoliku obok znajdują się dwa
kartony podobnych pamiątek. Andrea kupuje jak oszalała. Wnet
natrafiamy na magnez ukazujący Putina i Miedwiediewa na tle
rosyjskiej flagi. Niestety to już ostatni egzemplarz.
Co
Abchazi myślą o Rosji?
Z nielicznych rozmów wynika, że mają do
niej raczej pozytywny stosunek. Trudno się dziwić. Mimo, iż kraj
ten zawsze kierował się zasadą „dziel i rządź” i
niejednokrotnie sam podsycał konflikty dla swoich korzyści, to
jednak jest głównym rynkiem zbytu dla niewielkiej republiki, wielu
Abchazów znalazło tam pracę, a co najważniejsze Rosja jako
pierwsza uznała jej niepodległość. W jej ślad poszły państwa
takie jak Nikaragua, Wenezuela, Vanuatu, Tuvalu i Nauru. Z powodu
braku międzynarodowego uznania 90% obywateli zdecydowało się na
przyjęcie obywatelstwa rosyjskiego, co z pewnością przyspieszy i
tak postępującą rusyfikację. Być może to właśnie uznanie
nowego państwa spowolniłoby ten proces i dało szansę rozwoju. W
tej części świata dobrze mieć poprawne kontakty z Moskwą, lecz
zawsze przyda się alternatywa.
Na
granicy
Wyjeżdżamy.
Po drugiej stronie czeka na nas Besik - znajomy z Zugdidi.
Pogranicznicy oglądają nasze paszporty, po czym w okienku musimy
oddać wizy. Jeden z nich pyta:
- „Powiedzcie, podoba wam się u
nas?”- na co potakująco kiwamy głowami.
-”To czemu nie chcecie
nas uznać?” - Wzruszamy ramionami i wkraczamy na most na rzece
Inguri.
 |
źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Abchazja |
 |
Gali. Zrujnowany kino- teatr, fot. Andrea Rusnakova |
 |
Gali, wnętrze kino-teatru, fot. Andrea Rusnakova |
|
 |
Gagra, nieczynny dworzec kolejowy, fot. Andrea Rusnakova |
 |
Gagra, "my pomnim, my gordimsia" (Pamiętamy, jesteśmy dumni), fot. A. Rusnakova |
|
|
|
|
|
|
|
 |
Gali, fot. Andrea Rusnakova |
 |
Gali, fot. Andrea Rusnakova |
 |
Gali, fot. Andrea Rusnakova |
 |
plaża w Suchumi, fot. Andrea Rusnakova |
|
|
|