Dzisiaj natknęłam się na artykuł w "Polityce" o niskim wskaźniku urodzeń dziewczynek w Gruzji.
Pisałam już kiedyś o problemie aborcji w tym kraju. Jest ona i tania i powszechna. Teraz porównując dane ONZ sprzed 13 lat z obecnymi, widać, że liczba urodzeń dziewczynek znacznie spadła.
Na 115 chłopców przypada 100 dziewczynek, a w 2000 roku był to stosunek 105 do 100. Chłopak w gruzińskim społeczeństwie jest bardziej uprzywilejowany, być może dlatego też gdy kobieta stoi przed tak trudną decyzją jaka jest aborcja, łatwiej jej usunąć żeński płód.
Katolikos Ilia II zaapelował do Parlamentu o wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji "dla ratowania narodu".
Zobaczymy jak dalej potoczy się sprawa. Tylko czy sam zakaz to załatwienie sprawy, gdy panuje wysokie bezrobocie, wypłaty są groszowe, a wiedza o antykoncepcji niewielka?